Niezrozumiałe są dla nas drogi Pana Boga. Kiedy Boży Syn przychodzi na ziemię, Aniołowie zwiastują ludziom radość i pokój (por. Łk 2, 14). Ta ogromna radość nie trwa jednak zbyt długo. Co prawda zjawiają się trzej magowie ze Wschodu, przynoszą dary Dziecięciu, w którym rozpoznali Króla pełnego chwały. Składają mu drogocenne dary: złoto, mirrę i kadzidło. Józef i Maryja byli świadomi, kim jest narodzone Dziecię. Józef pragnie zapewnić jak najlepsze warunki dla Jezusa i Jego Matki, ale Boży plan był inny. Nie było dla nich miejsca w gospodzie, zatem Król rodzi się w grocie przeznaczonej dla pasterzy i ich owiec. Z drugiej strony Bóg dba o przyszłość Świętej Rodziny i obdarowuje ją szczodrze poprzez dary złożone przez magów.
Wydawać by się mogło, że taka sielanka może trwać długo. Z pewnością Józef planował powrót do Nazaretu; tam przecież pozostał jego warsztat pracy. Wiedział bowiem dobrze, że będzie musiał dbać o swoją rodzinę. Jednak jej sytuacja się komplikuje. Wydawać by się mogło, że skoro ta Rodzina jest tak niepowtarzalna, jedyna i napełniona Świętością, to we wszystkim powinna dostąpić błogosławieństwa, a po ludzku rzecz ujmując powinno jej się powodzić bez kłopotów. Tymczasem Święta Rodzina nie jest wolna od cierpienia i trosk.
Józef usuwa się w cień
Skoro Pan Bóg chciał, aby ukryte zostało Misterium Wcielenia przed światem, to także i całe ziemskie życie tej Rodziny nie emanowało nadzwyczajnością na zewnątrz. Dla świata i współczesnych była to jedna z wielu rodzin żyjących w Palestynie. Taka jest wielkość działania Pana Boga, który w ciszy i ukryciu objawia swoją wolę. Pan Bóg nie szuka sensacyjności. Nie chciał także, aby ta sensacyjność udzieliła się Józefowi i Maryi. Matka Boża „rozważała wszystkie te rzeczy w swoim sercu”, podobnie i Józef. Oni najpełniej znali swoją tajemnicę i doskonale wiedzieli, że czas się dopełni w odpowiedniej chwili. Dla Boga ukryte życie wewnętrzne, duchowe jest bardzo ważne. Nie trzeba krzyczeć całemu światu o łaskach i darach. Skoro jesteśmy świadomi, że pochodzą od Boga, to oddajmy wszystko Panu Bogu, który będzie wiedział, jak je najlepiej spożytkować dla naszego dobra i dla budowania innych.
Czas narodzenia Pana Jezusa z pewnością był pełen niepokoju w całej Palestynie. Nasilały się ruchy wyzwoleńcze ze strony Żydów, którzy z pewnością mieli dosyć okupacji rzymskiej. Także rządy Heroda charakteryzowały się brutalnością, okrucieństwem i tyranią. Bez skrupułów usuwał przeciwników politycznych, zarówno zewnętrznych, jak również z grona własnej rodziny. Nie znosił sprzeciwu. Do ostatnich dni życia prześladowało go widmo spisków, rebelii i buntu. W opinii współczesnych mu Żydów uchodził za największego tyrana.
Święta Rodzina ciągle jeszcze przebywała w Betlejem i tam znaleźli ich tajemniczy przybysze ze Wschodu prowadzeni przez równie tajemniczą gwiazdę. Wpierw przybyli do Jerozolimy i po ulicach zaczęli wypytywać; być może nawet przypadkowych przechodniów; o miejsce narodzin żydowskiego króla. Wieść szybko rozniosła się po mieście. „Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima”. (Mt 2, 30). I w takiej atmosferze, nieświadomości, zdumienia i strachu, Jerozolima dowiedziała się o objawieniu się Mesjasza, któremu przypisano rolę pretendenta do tronu. Herod Wielki, podejrzliwy i nieufny, zasięgnął opinii kapłanów, co do miejsca narodzin Mesjasza. Gdy wszystko starannie wybadał, odprawił ich do Betlejem z rozkazem, aby jak tylko pokłonią się Dziecięciu zaraz wracali do Jerozolimy i zdali sprawę na dworze ze wszystkiego, co zobaczą.
Kiedy magowie przybyli, by oddać pokłon Nowonarodzonemu, nie jest pewne, czy w tym czasie Józef był obecny w domu, ponieważ Ewangelista wyraźnie stwierdza, iż mędrcy „zobaczyli Dziecię i Matkę Jego Maryję”. (Mt 2, 11). Jeśli nawet byłby wtedy w domu, to jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że w takiej chwili, w której objawia się chwała Jezusa, Józef usuwa się w cień. Dla niego liczy się tylko Dziecię i Jego Matka; to oni są pierwszoplanowymi osobami tego wydarzenia. Przebiegły władca znów przeliczył się w swoich okrutnych planach. Tak jak zawiedli magowie, oświeceni we śnie o okrutnych zamiarach Heroda, tak teraz wymknął się Józef wraz ze swoją Rodziną. „Oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda” (Mt 2, 13-15). Józef zostaje ostrzeżony bezpośrednio przez anioła. To on bowiem ma autorytet w tym, co doczesne i widzialne, to on jest odpowiedzialny za Maryję i za Jezusa. To on musi podjąć poważną decyzję o natychmiastowym udaniu się do Egiptu, żeby ocalić życie Dzieciątka Jezus, unikając gniewu Heroda. Józef podejmuje tę decyzję sam, okazując posłuszeństwo Bożemu posłańcowi. Maryja ma jedynie posłuchać nakazu Józefa, spełnić go „w nocy” z miłością i uległością. Nakaz ten jest bowiem kategoryczny – chodzi o życie Dziecka – i wymaga całkowitego podporządkowania. Polecenie brzmi tym bardziej kategorycznie, że pada tuż po odwiedzinach mędrców, kiedy wszystko jest pełne radości, pokoju, a nawet chwały. Proroctwo Symeona rzeczywiście wypełnia się po raz pierwszy: Jezus jest „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą”, a „miecz przeniknie duszę” Maryi. Jednakże Józef i Maryja, nawet udając się tak nagle na przymusowe wygnanie, nie przestają trwać w radości, gdyż wyjeżdżają we troje. Święta Rodzina przeżywa wygnanie w jedności i pokoju, jest ono nawet dla niej sposobnością doświadczenia nowej, głębszej jedności, większej bliskości. Pierwsze wyjście prowadziło do Betlejem, miasta ojców; drugie wiedzie do Egiptu, uwodzicielskiej krainy obfitości, a zarazem krainy wewnętrznego i duchowego zniewolenia. Zaistniała konieczność zamieszkania w obcym kraju. Józef udawał się na ziemię głęboko zakorzenione w świadomości Hebrajczyków biblijnym wspomnieniem „domu niewoli”, skąd Mojżesz wyprowadził lud wybrany, by przyprowadzić do obiecanej ziemi Kanaan; lud, który mieszkał wśród Egipcjan czterysta lat.
Opiekun ratuje swoją rodzinę
Poprzez to wydarzenie widzimy, że Bóg zezwala, aby człowiek (w tym wypadku Herod), źle posługujący się wolną wolą, szedł do pewnych granic za podszeptem szatana. Oczywiście Bóg mógł pokierować nim inaczej, ale tak trzeba było, aby jeszcze pełniej zajaśniała ofiarna Miłość Chrystusa, aby ujawniła się prawda, że ci, którzy są najbliżej Pana, mają w tej ofierze największy udział, a także, by każdy człowiek poznał, że pragnąc iść za Panem, trzeba się liczyć z przeciwnościami i trudami tutaj, na ziemskim łez padole. Józef, człowiek sprawiedliwy i posłuszny, współdziała z Bogiem w niebezpieczeństwie, które zostaje nazwane po imieniu: „Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić” Józef zdaje sobie sprawę, że to nie on jest źródłem ocalenia Syna Bożego, ale z woli Bożej bierze na siebie odpowiedzialność za Jego los i w tej odpowiedzialności jest otwarty na znaki przychodzące od Boga. Józef bezwzględnie ufa i jest o tym przekonany, że Bóg nad wszystkim czuwa. Angażuje się, by jak najpełniej i najdoskonalej wypełnić nakaz anioła, który nie powiedział mu we śnie, którędy uciekać. Józef zatem musi postarać się o wszystko, co jest potrzebne, by wyruszyć w drogę. Jego miłość jest jakże odpowiedzialna! Podejmuje decyzję: będą we wszystkim posłuszni Bogu. Słyszy „wstań”, „weź”, „uciekaj” i robi to natychmiast. Jeśli ma uciekać w nocy, to czyni to w nocy. Maryja współpracuje także z Józefem. To nie jej anioł powiedział o ucieczce, lecz właśnie Józefowi. Ale ten trud podejmują wspólnie. Mają bowiem obietnicę szczęśliwego powrotu, jak to Józef usłyszał we śnie: „Pozostań tam, aż ci powiem”. Ich zaufanie jest bezgraniczne.
Anioł we śnie potwierdza autorytet ojcowski Józefa względem Dziecięcia. Podczas pierwszego zjawienia się podczas snu anioł mówi: ,,Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki”, natomiast w drugim zjawieniu mówi: ,,Weź Dziecię i Jego Matkę”. Józef dobrowolnie związał swoje życie z Maryją w dniu zaręczyn. Potrzebował interwenci Bożej, by mieć odwagę przyjąć ją do siebie w sytuacji dla niego niezrozumiałej. Bóg posyła anioła, aby poprzez przyjęcie Maryi pod swój dach, przyjął także odpowiedzialność za jej Dziecię. W drugim zjawieniu anioł mówi już w odwrotnej kolejności; chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo Dziecka.
Bezgraniczna ufność
W tej ufności Józef podejmuje szybko decyzję i wyrusza tej samej nocy. Jego wiara jest niezachwiana. Czekała ich długa i męcząca droga. Święty Józef z pewnością myślał nad praktycznymi konsekwencjami ucieczki do Egiptu, gdyż większa część prowadziła przez pustynię. Problemem było zaopatrzenie w żywność i wodę. Józef i Maryja wiedzieli jednak doskonale, że będą zawsze mogli liczyć na Bożą Opatrzność, gdziekolwiek się udadzą. Opatrzność już przyszła im w postaci magów, którzy przynieśli złoto, przydało się ono z pewnością podczas podróży oraz, by zapewnić sobie jakiś przyzwoity „start” na obczyźnie. Tak i my powinniśmy zaufać Opatrzności i prowadzeniu Bożemu. Jeśli pragniemy pełnić wolę Bożą to całym sercem, a z pewnością Bóg nie opuści nas. Ewangeliczne wydarzenie ucieczki do Egiptu zostało zawarte w nabożeństwie septenny ku czci siedmiu boleści i radości św. Józefa. Mniej więcej od połowy XVII w. septennę praktykowały klasztory karmelitańskie. Potem dołączyły się bractwa i coraz liczniejsi czciciele św. Józefa. Wśród czcicieli św. Józefa cieszyła się ona wielką popularnością. Podstawowe wiadomości o niej znaleźć można dość często w książeczkach do nabożeństwa. W piątym dniu septenny modlimy się „Święty Józefie, użalam się nad Tobą dla tego smutku, który ogarnął Twe serce, gdy patrzyłeś na trudy i niewygody, na jakie byli narażeni Jezus i Maryja w czasie ucieczki do Egiptu oraz odnawiam w Twym sercu radość, której doznałeś z faktu uratowania życia Dzieciątku przed okrutnym Herodem. Proszę Cię przez tę boleść i radość o łaskę zwycięstwa nad nieprzyjaciółmi duszy i życia w obecności Bożej. Amen”.
W rzeczywistości ucieczka do Egiptu była dużym wyzwaniem dla Świętej Rodziny. Prędzej czy później dowiedzieli się o rzezi Niewiniątek w Betlejem. Był to z pewnością doświadczenie dodane do wszystkich przykrości związanych z ucieczką. Maryja zrozumiała, jak szybko potrafią się wypełnić słowa proroctwa Symeona, że Jej Syn będzie znakiem sprzeciwu. Nienawiść wobec Jej Dziecka już wtedy była mieczem boleści, który przeszywał Jej Serce. Serca Maryi i Józefa były ściśle połączone rodzicielską troską, a wszystko to wynikało z konsekwencji wypowiedzenia ,,fiat”; Maryi podczas zwiastowania, a Józefa w następstwie wolnego i świadomego przyjęcia Jego małżonki i Jej Dziecka. Uczmy się od Świętej Rodziny konsekwencji naszej wiary oraz pełnego zaufania Bogu we wszystkich okolicznościach życia.
Wspomnienie Ucieczki do Egiptu było obchodzone w Kościele w niedzielę zapustną, czyli ostatnią niedzielę karnawału.
Paweł Szczerzyński, Wspólnota Świętego Józefa
Źródło: www.opiekun.kalisz.pl
https://www.swietyjozef.kalisz.pl/BibliotekaSwJozefa/153.html